czwartek, 14 lipca 2011

Pierwsze spotkanie z pośrednikiem

Przyjechaliśmy po południu zgodnie z umową do biura Gold Finance, aby ustalić dalszy plan, skopiować dokumenty. Poprosiłem pośrednika, aby wynegocjował lepsze warunki niż zaproponowane, choć i te były w porządku. Okazało się przy okazji, że w przypadku "Rodziny na swoim" zadatku nie da się refinansować i skredytowany może być wyłącznie pozostała kwota to spłacenia. Nie jest to wymóg PEKAO, ale ustawy. Podobno da się to ominąć zaznaczając, że jest to wpłata rezerwacyjna zwrotna. Wtedy można skredytować 100% ceny nieruchomości.
Przy okazji powstała kwestia, czy chcemy pozostałe 5% wymaganego udziału własnego (ma być nie mniejszy niż 20%) skredytować, czy wpłacić w gotówce. Okazało się, że ubezpieczenie brakującego udziału własnego jest na tyle tanie, że zdecydowaliśmy się je skredytować.
Następne kroki do ostatecznego aktu sprzedaży: płatna inspekcja nieruchomości przez bank (137 pln), darowizny pozostałych nieruchomości mieszkalnych, podpisanie umowy kredytowej, ostateczny akt notarialny sprzedaży.

środa, 13 lipca 2011

Wstępna decyzja kredytowa

Dziś przed południem wysłaliśmy do pośrednika e-mailem skany dokumentów, które już uzyskaliśmy oraz wypełnione wszystkie wnioski, oświadczenia, etc. Pola na podpisy zostawiliśmy puste. Pośrednik zadzwonił do nas ok. 17, że decyzji jeszcze nie ma. Jednak po godzinie zadzwoniła ponownie, że jest POZYTYWNA wstępna decyzja kredytowa na warunkach trochę lepszych niż standardowych, jednak marża wciąż była 1,29%. Czyli jednak się da. Sześć godzin i jest decyzja. Cud? Pośrednik od początku nas zapewniała, że decyzja będzie bardzo szybko.

Umówiliśmy się na następny dzień, że przywieziemy oryginały dokumentów, aby pośrednik skopiował i poświadczył. Przechodzimy do drugiej części zadania, darowizny moich nieruchomości, jednak nie będę się tym zajmował na tym blogu.

wtorek, 12 lipca 2011

Zbieranie dokumentów

Ze sprzedającą umówiliśmy się, że transakcję zamkniemy w ciągu dwóch miesięcy. To sporo czasu, więc jakoś nam ciśnienie spadło i powoli zbieramy dokumenty. Oto lista dokumentów poza wypełnionymi wnioskami, jakich oczekuje PEKAO: wpisy do ewidencji działalności, NIP, REGON, zaświadczenia z US i ZUS o niezaleganiu, PITY za 2010 rok, wyciągi z kont firmowych za ostatnie 6 miesięcy, umowa przedwstępna, odpis z Księgi Wieczystej, akt małżeństwa, zaświadczenie ze wspólnoty o niezaleganiu z opłatami. ZUS daje zaświadczenie od ręki, a US różnie, mnie wydał w ciągu 2 dni roboczych, u żony trwało to ustawowe 7 dni.

piątek, 1 lipca 2011

Pośrednik kredytowy

Żona skontaktowała się ze szwagrem, który działa na rynku finansowym i w dodatku kupował ostatnio mieszkanie. Polecił on pośrednika kredytowego, z którym ostatnio pracuje. Przyznam szczerze, nie mam dobrych doświadczeń ani opinii o pośrednikach, jednak skontaktowaliśmy się z poleconą panią. Okazało się, że pracuje dla Gold Finance. Pani obiecała zająć się naszą sprawą, pomóc w zebraniu dokumentów i negocjacjach z bankiem. Potwierdziła, że aktualnie najlepszą ofertę kredytów hipotecznych w PLN w "Rodzinie na swoim" ma PEKAO SA. Obiecała również, że wstępną decyzję kredytową będziemy mieli w ciągu jednego dnia! Wydawało mi się to dziwne i podejrzane, ale "zaryzykowaliśmy".
Zaczęliśmy zbierać potrzebne dokumenty: zaświadczenia od US, ZUS, Księgę Wieczystą, kopię KPIR, zaświadczenie o niezaleganiu z czynszem w kupowanym mieszkaniu. Okazało się również, że posiadam niewielkie części nieruchomości, więc muszę się ich wyzbyć. Jest to zgodne z prawem, bo warunkiem uzyskania kredytu preferencyjnego z dopłatą BGK jest nieposiadanie nieruchomości w dniu podpisania umowy kredytowej. Poprzedniego, jak i następnego dnia można już posiadać ich dziesięć.

Pierwszy kontakt z bankiem

Wybraliśmy się do banku Pekao SA na Mokotowie. Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałem. Z okienka kredyty zostaliśmy przekierowani na główną salę, gdzie mamy znaleźć panią T. Na sali pracują panie, średnia wieku 50+. Nic oczywiście nie mam do osób starszych, jednak moje obawy się potwierdziły. Pani T. podeszła do nas i zaproponowała, abyśmy usiedli po drugiej stronie "okienka". Trochę to dziwne, że mamy rozmawiać o kredycie wartym paręset tysięcy, naszych dochodach, etc. przy wszystkich. Pani T. odpytała nas o wszystkie parametry, dochody, itd. i powiedziała, że ona tylko zastępuje panią, która zajmuje się kredytami hipotecznymi i jest na urlopie, ale spróbuje nam pomóc. Pytała o dochody netto, jednak nie umiała powiedzieć, jak mają być policzone, co ma być od nich odliczone. Zostawiła nas na 15 minut i poszła na zaplecze. W końcu przyniosła jakieś papiery, zaczęła nimi machać, coś opowiadać, ale widać było, że nie koniecznie wie o czym mówi, nie zna produktu itd. Pamiętajmy, że to DUŻY oddział banku. Podziękowaliśmy i poszliśmy sobie. Nie tak sobie wyobrażam obsługę klienta i transakcji za paręset tysięcy. Co więcej, nie dowiedzieliśmy się praktycznie nic ponadto, co jest na stronie PEKAO SA. No może poza listą dokumentów, zresztą niekompletną, jakie musimy przygotować. Obsługa obsługą, jednak oferta banku jest bardzo atrakcyjna, więc się nie poddajemy.

czwartek, 30 czerwca 2011

Notariusz

Dziś spotkaliśmy się u notariusza. Wszystko poszło jak trzeba, umowę podpisaliśmy, jednak trwało to ze 2 godziny. Z winy notariusza, bo poprawiał akt chyba ze 4 razy, za każdym razem go drukując. Na szczęście czytany był tylko raz. Przy płatności zimny kubeł wody, bo do atrakcyjnej taksy, doszedł podatek VAT, opłaty do sądu, odpisy, etc.
Zdecydowaliśmy się również, że transakcję będziemy chcieli sfinansować z kredytu hipotecznego, najlepiej korzystając jeszcze z kończącej się "Rodziny na swoim". Krótki rekonesans w Internecie zwrócił naszą uwagę na bank Pekao SA. Nie dość, że marża wyjściowa jest całkiem atrakcyjna (1,29%), to brak obowiązkowego cross-sellingu oraz prowizji.

środa, 29 czerwca 2011

Decyzja i umowa przedwstępna

Podczas długiego weekendu, w sobotę, podjęliśmy wspólnie z żoną decyzję, że kupujemy to mieszkanie. Oddzwoniliśmy do agenta, aby poinformował sprzedającą oraz agencję, by nie oferowali mieszkania dalej. Jakie było nasze zdziwienie, gdy w poniedziałek agent oddzwonił, że sprzedająca się rozmyśliła, bo chce sprzedać mieszkanie komuś z rodziny. Jednak następnego dnia agent oddzwonił, że jednak sprzedająca sprzeda nam to mieszkanie i pytał, czy możemy od razu podpisać umowę cywilną przedwstępną. Ja chciałem od razu notarialną, ale trudno było to zorganizować od ręki.
Ostatecznie stanęło na tym, że w środę podpiszemy umowę cywilną z niewielką częścią zaliczki (1,5% ostatecznej ceny), a resztę zaliczki (w sumie 15%) zapłacimy przy okazji podpisania aktu notarialnego. Dlaczego właśnie tak? Po pierwsze umowę cywilną tak na prawdę trudno wyegzekwować, bo trzeba to robić na zasadach ogólnych przed sądem powszechnym, a po wtóre nie można z taką umową wpisać roszczenia do Księgi Wieczystej.
W środę podpisaliśmy umowę cywilną w biurze agencji, jeszcze przed spotkaniem ze sprzedającą negocjowaliśmy prowizję dla agencji. Udało się zejść z 3,56% do 2% płaconych w dwóch ratach, jedna przy umowie przedwstępnej, druga po całej transakcji.
Umówiliśmy się również na następny dzień do notariusza. Tu agencja stanęła na wysokości zadania, bo nie dość, że zorganizowała całkiem dobrego notariusza na następny dzień, to jeszcze udało się wynegocjować taksę.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Jak to się zaczęło

Od dłuższego czasu planowaliśmy kupno mieszkania. Powodów było kilka: lokata oszczędności, rozliczenie podatku za sprzedaż mieszkania pochodzącego ze spadku, rozliczenie książeczek mieszkaniowych. Ceny mieszkań w Warszawie jednak od dawna odstraszają, więc bez przekonania "szukaliśmy" dobrej oferty od paru lat. Rozglądaliśmy się za równo na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. O naszych przygodach na rynku pierwotnym napiszę przy innej okazji.

Pod koniec czerwca 2011 zadzwonił kolejny agent, że ma świetną ofertę dla nas. Właśnie jechaliśmy na długi weekend, ale przekonał nas, aby w drodze zahaczyć o Wolę i zobaczyć mieszkanie.

Pojechaliśmy, jak pisałem, bez przekonania. Zobaczyliśmy mieszkanie nieremontowane od prawie 40 lat, nadające się do kapitalnego remontu. Cena była jednak bardzo atrakcyjna, zarówno jak na mieszkanie, jak i lokalizację. Mieszkanie oglądaliśmy ok. kwadransa i pojechaliśmy na długi weekend.