czwartek, 30 czerwca 2011

Notariusz

Dziś spotkaliśmy się u notariusza. Wszystko poszło jak trzeba, umowę podpisaliśmy, jednak trwało to ze 2 godziny. Z winy notariusza, bo poprawiał akt chyba ze 4 razy, za każdym razem go drukując. Na szczęście czytany był tylko raz. Przy płatności zimny kubeł wody, bo do atrakcyjnej taksy, doszedł podatek VAT, opłaty do sądu, odpisy, etc.
Zdecydowaliśmy się również, że transakcję będziemy chcieli sfinansować z kredytu hipotecznego, najlepiej korzystając jeszcze z kończącej się "Rodziny na swoim". Krótki rekonesans w Internecie zwrócił naszą uwagę na bank Pekao SA. Nie dość, że marża wyjściowa jest całkiem atrakcyjna (1,29%), to brak obowiązkowego cross-sellingu oraz prowizji.

środa, 29 czerwca 2011

Decyzja i umowa przedwstępna

Podczas długiego weekendu, w sobotę, podjęliśmy wspólnie z żoną decyzję, że kupujemy to mieszkanie. Oddzwoniliśmy do agenta, aby poinformował sprzedającą oraz agencję, by nie oferowali mieszkania dalej. Jakie było nasze zdziwienie, gdy w poniedziałek agent oddzwonił, że sprzedająca się rozmyśliła, bo chce sprzedać mieszkanie komuś z rodziny. Jednak następnego dnia agent oddzwonił, że jednak sprzedająca sprzeda nam to mieszkanie i pytał, czy możemy od razu podpisać umowę cywilną przedwstępną. Ja chciałem od razu notarialną, ale trudno było to zorganizować od ręki.
Ostatecznie stanęło na tym, że w środę podpiszemy umowę cywilną z niewielką częścią zaliczki (1,5% ostatecznej ceny), a resztę zaliczki (w sumie 15%) zapłacimy przy okazji podpisania aktu notarialnego. Dlaczego właśnie tak? Po pierwsze umowę cywilną tak na prawdę trudno wyegzekwować, bo trzeba to robić na zasadach ogólnych przed sądem powszechnym, a po wtóre nie można z taką umową wpisać roszczenia do Księgi Wieczystej.
W środę podpisaliśmy umowę cywilną w biurze agencji, jeszcze przed spotkaniem ze sprzedającą negocjowaliśmy prowizję dla agencji. Udało się zejść z 3,56% do 2% płaconych w dwóch ratach, jedna przy umowie przedwstępnej, druga po całej transakcji.
Umówiliśmy się również na następny dzień do notariusza. Tu agencja stanęła na wysokości zadania, bo nie dość, że zorganizowała całkiem dobrego notariusza na następny dzień, to jeszcze udało się wynegocjować taksę.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Jak to się zaczęło

Od dłuższego czasu planowaliśmy kupno mieszkania. Powodów było kilka: lokata oszczędności, rozliczenie podatku za sprzedaż mieszkania pochodzącego ze spadku, rozliczenie książeczek mieszkaniowych. Ceny mieszkań w Warszawie jednak od dawna odstraszają, więc bez przekonania "szukaliśmy" dobrej oferty od paru lat. Rozglądaliśmy się za równo na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. O naszych przygodach na rynku pierwotnym napiszę przy innej okazji.

Pod koniec czerwca 2011 zadzwonił kolejny agent, że ma świetną ofertę dla nas. Właśnie jechaliśmy na długi weekend, ale przekonał nas, aby w drodze zahaczyć o Wolę i zobaczyć mieszkanie.

Pojechaliśmy, jak pisałem, bez przekonania. Zobaczyliśmy mieszkanie nieremontowane od prawie 40 lat, nadające się do kapitalnego remontu. Cena była jednak bardzo atrakcyjna, zarówno jak na mieszkanie, jak i lokalizację. Mieszkanie oglądaliśmy ok. kwadransa i pojechaliśmy na długi weekend.